Jak traktować dzieci poważnie - szkoła Lucy Maud Montgomery
Nie będę ukrywać - po urodzeniu dziecka otworzyła się w mojej głowie puszka z cytatami/fragmentami książek na temat dzieciństwa, macierzyństwa i rodzicielstwa. Trochę o tym pisałam w doktoracie, więc zasób miałam całkiem spory. Do tej pory napisałam nawet dwa wpisy w tej tematyce - o baby blues w Rilli ze Złotego Brzegu oraz o spaniu z dzieckiem w Ciotce Zgryzotce.
Dzisiejszym wpisem wracam do autorki pierwszej z wymienionych książek, Lucy Maud Montgomery. Zapewne jeszcze nie raz do niej wrócę, bo jej książki czytałam wzdłuż, wszerz, w poprzek, od deski do deski, w całości i na wyrywki i kiedy obecnie czytam coś w temacie rodzicielstwa, np. Juula, Kohna, lekarki, pedagożki, psycholożki działające na Instagramie (który jest obecnie moim ulubionym social medium), przypominają mi się konkretne sceny z książek kanadyjskiej pisarki.
Od paru dni chodziły za mną słowa, które Ania Blythe wypowiedziała w którejś książce do któregoś ze swoich dzieci. Szczęśliwie udało mi się znaleźć odpowiedni cytat, a przy okazji kilka innych, z którymi Was zostawię.
Rzecz jest o poważnym traktowaniu dziecięcych emocji. Dużo ciekawych rzeczy mówiła na ten temat Dominika, psycholożka, działająca na Instagramie, Facebooku i własnej stronie pod nazwą Pomogę ci mamo.
Sprawa jest prosta. Jak to powiedział Janusz Korczak, nie ma dzieci, są ludzie. Oznacza to m.in. że dziecięce emocje są równie ważne jak nasze, dorosłe. Jeśli dziecko coś boli, fizycznie lub psychicznie, to nie mówimy mu, że nic się nie stało, choćby chodziło o to, że zgubił się patyk znaleziony na spacerze. Dominika pisała o tym tu (polecam lekturę komentarzy). Dziecko ma prawo płakać, złościć się, martwić itd. Ma też prawo do tego, by dorośli potraktowali jego zmartwienia poważnie.
Ania Blythe (dawniej Shirley) została mamą
Emocji w rodzicielstwie jest dużo. Różnych. Pojawiają się nowe powiązania - między mamą a dzieckiem, tatą a dzieckiem, między mamą dziecka a tatą dziecka też. Czasem jest to proste, niekiedy w ogóle. Ot, życie.
Łatwo powiedzieć, że trzeba szanować nawzajem swoje emocje. Problemy pojawiają się przy wdrażaniu tego w życie, zwłaszcza jeśli trzeba nam poszanować prawo do emocji dziecka tygodniowego, miesięcznego, trzymiesięcznego (z takim mam osobiste doświadczenie). Staram się jednak traktować emocje mojej córki poważnie, mimo że ona z moich nie zdaje sobie sprawy i na pewno jeszcze przez dobrych kilka lat to ja w naszej relacji będę musiała być tą bardziej wyrozumiałą :).
Dla siebie i dla Was zapisuję zatem ku pamięci kilka cytatów z różnych powieści Montgomery, które przypominają, dlaczego i jak poważnie traktować dziecięce uczucia, nawet jeśli nas irytują/bawią/wydają się nam błahe.
We wszystkich cytatach powraca potrzeba powagi, z jaką dorosły winien traktować dziecko. Wtedy rodzi się zaufanie dziecka do dorosłego, dziecko czuje, że nie jest samo ze swoimi problemami. Że spotkają się one ze zrozumieniem, nie ośmieszeniem.
Zwróćcie uwagę na to, co pojawia się w pierwszym cytacie - po rozmowie z mamą dziewczynka odzyskała szacunek do samej siebie. Uważam, że to bezcenne!
Wszystkie wyróżnienia pochodzą ode mnie.
1. Rozmowa Ani z Nan, kilkuletnią córką
Nan nie zamierzała komukolwiek mówić o swojej głupocie. Ale mamie można było wyznać wszystko.- Och, mamusiu, czy w życiu spotykają nas zawsze same rozczarowania?- Nie zawsze, kochanie. Czy chciałabyś mi powiedzieć, co cię tak rozczarowało?- Och, mamo, Tomasina Fair jest… jest dobra! I ma zadarty nos!- Ależ czy to nie wszystko jedno, jaki jest jej nos? - zapytała Ania ze szczerym zdziwieniem. Popłynęła opowieść. Ania, choć w głębi duszy szczerze rozbawiona, słuchała z poważną miną.Pamiętała swoje dziecięce lata, spędzone na Zielonym Wzgórzu. Pomyślała o Lesie Duchów i dwóch małych dziewczynkach, drżących ze strachu przed tworami ich własnej wyobraźni. Znała też gorycz, spowodowaną utratą złudzeń.[...]Nan, słuchając tych mądrych, pocieszających słów, czuła, że powraca jej szacunek do samej siebie. Mama nie uważała tego wszystkiego za głupie.
Ania ze Złotego Brzegu, przeł. Aleksandra Kowalak-Bojarczuk
2. Inna rozmowa z Nan. Ach, ta Nan! Miała różne ciekawe pomysły! :)
- Mamusiu, muszę ci coś powiedzieć… Nie mogę czekać ani chwili dłużej. Mamusiu, ja oszukałam Boga.Ania poczuła głęboką radość, gdy mała rączka dziecka spragnionego pocieszenia w swym gorzkim smutku wślizgnęła się w jej dłoń. Z poważnym wyrazem twarzy słuchała opowieści Nan. Zawsze udawało jej się zachować powagę, gdy było to potrzebne, choćby później mieli z Gilbertem zaśmiewać się do łez. Rozumiała dobrze, że Nan nie uświadamia sobie absurdalności swoich obaw.
Ania ze Złotego Brzegu, przeł. Aleksandra Kowalak-Bojarczuk
3. Flora, córka pastora, myśli o Ani
Pójdę do Złotego Brzegu - szlochała - i porozmawiam z panią Blythe. Ona jedna mnie nie wyśmieje. Muszę, po prostu muszę porozmawiać z kimś, kto zrozumie, jak bardzo jest mi przykro.
Dolina Tęczy, przeł. Bogusława Kaniewska
4. Rozmowa Ani - nauczycielki, jeszcze nie matki - z Jasiem Irvingiem
— A jeśli ci to będzie za bardzo dokuczać, przychodź wtedy na Zielone Wzgórze i mnie się zwierzaj ze swych myśli — prosiła Ania z powagą, którą dzieci tak lubią w stosunku do ich drobnych spraw.
Ania z Avonlea, przeł. Rozalia Bernstejnowa