Lekcje Polskiego (i polskiego) w Kanadzie. Odsłona I: polskie szkoły

03:10 Karolina Starnawska 2 Comments

Vancouver w słońcu to jest coś, co warto zobaczyć
Jeśli śledzicie mój fanpage na Facebooku (facebook.com/lekcjepolskiego), Instagramie i Snapchacie (lekcjepolskiego), wiecie, że ostatnio byłam dość zajęta. Czym? Nauczaniem! Ale, ale, przecież tym zajmuję się na co dzień... Więc o co chodzi? Otóż nauczanie to odbywało się w polskich szkołach w Kanadzie!

Oprócz tego, że uczę w Szkole Społecznej w Bytomiu, jestem także adiunktem w Katedrze Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. W ubiegłym roku postanowiłam poszerzyć swoją wiedzę dotyczącą teorii i praktyki dydaktycznej i zapisałam się na Podyplomowe Studia Kwalifikacyjne Nauczania Kultury i Języka Polskiego jako Obcego (długa nazwa...). To, że jestem słuchaczem studiów + pracownikiem uniwersytetu + nauczycielem praktykiem, sprawiło, iż w listopadzie ubiegłego roku zostałam wysłana na Białoruś, by prowadzić zajęcia warsztatowe dla nauczycieli języka polskiego. To była przygoda dydaktyczna i niezła szkoła życia!

W tym roku zaproponowano mi podobny wyjazd w zupełnie inne miejsce świata - do Kanady. Stowarzyszenie Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej przy wsparciu finansowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych organizuje w różnych miejscach świata warsztaty "Jak i dlaczego warto uczyć się Polski i polskiego". Moje koleżanki były już w Kazachstanie, na Ukrainie, w Rosji, Brazylii... Ja natomiast, wraz z koleżanką z UŚ, od 18 do 26 września prowadziłam zajęcia w Vancouver (Kolumbia Brytyjska) i Edmonton (Alberta). Jak było? Bardzo, bardzo dobrze!


Wyjazd był służbowy, nie rekreacyjny, więc nie skupiałyśmy się na zwiedzaniu, choć starałyśmy się zobaczyć jak najwięcej. Dni mijały na spotkaniach z uczniami i nauczycielami, ze studentami, na wykładach, na przygotowaniu do kolejnych zajęć. Po obowiązkach zostawał jeszcze czas na kilka przyjemności (ale o tym następnym razem).

Przeprowadziłam lekcje języka polskiego w trzech szkołach, z różnymi klasami. Za każdym razem temat lekcji był ten sam, choć nie ze wszystkimi uczniami prowadziłam zajęcia identycznie, ma się rozumieć. Więcej o tym napiszę w kolejnym poście

19 września byłam w Szkole św. Kazimierza w Vancouver. Jest to polska szkoła sobotnia. Nauczycielki są bardzo zaangażowane, uczniowie chętnie pracowali na lekcji, zgłaszali się. Prowadziłam tu lekcję z połączonymi klasą 6 i 7, oprócz tego z koleżanką krótkie zajęcia z klasami 0 i 1. Koleżanka prowadziła samodzielną lekcję z klasami 2-4. 

Przy okazji dowiedziałam się, że "strzelam" od uczniów, wskazując, kto ma odpowiadać...


Po zajęciach dla uczniów odbyły się warsztaty dla nauczycieli, które bardzo dobrze wspominam. Koleżanka i ja przekazałyśmy swoją wiedzę nauczycielkom, ale przede wszystkim dowiedziałyśmy się wiele o pracy nauczyciela w szkole sobotniej w Kanadzie. Więcej o spotkaniu można przeczytać na stronie Konsulatu Generalnego: http://vancouver.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/warsztaty.


24 września St. Basil's Junior High School w Edmonton prowadziłam lekcję z klasą 8, zaś koleżanka zajęcia z 2 i 5. W szkole św. Bazylego prowadzony jest dwujęzyczny program angielsko-polski: 30% zajęć realizowanych jest w j. polskim.  Zachęcam do zapoznania się z założeniami programu: https://www.ecsd.net/schools/8210/jan-pawel-ii/Pages/default.aspx. Po lekcjach, tak jak w Vancouver, przeprowadziłyśmy warsztaty dla nauczycieli. Ponownie było to bardzo owocne, merytoryczne i po prostu miłe spotkanie.

Szaleństwa przy tablicy, uczniowskie ręce w górze i nieoceniona pomoc nauczycielki klasy 8. W końcu to ona zna najlepiej swoich uczniów :). Grupa była liczna - 27 osób.


W sobotę 26.09. poprowadziłam ostatnie zajęcia z języka polskiego - w Szkole Polskiej im. Marii Chrzanowskiej w Edmonton (http://www.polishschool.ca/). Tutaj trafiła mi się najmniejsza grupa - 12 osób z klas 6-8. Miałam także niepowtarzalną okazję obserwować lekcję języka polskiego w klasie 8 (dziękuję za tę możliwość!). Niżej moje ulubione zdjęcie z lekcji - pokazuję uczniom, co znaczy wyraz "drzemie" :).


Nie chcę, by ten wpis był zbyt długi, dlatego tutaj zakończę pierwszą część relacji. Co będzie w drugiej części? Otóż krótki opis tego, jak różni się omawianie Strof o późnym lecie w szkole w Polsce i na polskim za granicą.

Jeśli zaglądają tu nauczycielki z odwiedzonych przeze mnie szkół - pozdrawiam Was serdecznie! Mam nadzieję, że jeszcze Was odwiedzę! :)

2 komentarze:

Lekcje Polskiego (i polskiego) w Kanadzie. Odsłona I: polskie szkoły

03:10 Karolina Starnawska 2 Comments

Vancouver w słońcu to jest coś, co warto zobaczyć
Jeśli śledzicie mój fanpage na Facebooku (facebook.com/lekcjepolskiego), Instagramie i Snapchacie (lekcjepolskiego), wiecie, że ostatnio byłam dość zajęta. Czym? Nauczaniem! Ale, ale, przecież tym zajmuję się na co dzień... Więc o co chodzi? Otóż nauczanie to odbywało się w polskich szkołach w Kanadzie!

Oprócz tego, że uczę w Szkole Społecznej w Bytomiu, jestem także adiunktem w Katedrze Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. W ubiegłym roku postanowiłam poszerzyć swoją wiedzę dotyczącą teorii i praktyki dydaktycznej i zapisałam się na Podyplomowe Studia Kwalifikacyjne Nauczania Kultury i Języka Polskiego jako Obcego (długa nazwa...). To, że jestem słuchaczem studiów + pracownikiem uniwersytetu + nauczycielem praktykiem, sprawiło, iż w listopadzie ubiegłego roku zostałam wysłana na Białoruś, by prowadzić zajęcia warsztatowe dla nauczycieli języka polskiego. To była przygoda dydaktyczna i niezła szkoła życia!

W tym roku zaproponowano mi podobny wyjazd w zupełnie inne miejsce świata - do Kanady. Stowarzyszenie Sympatyków Szkoły Języka i Kultury Polskiej przy wsparciu finansowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych organizuje w różnych miejscach świata warsztaty "Jak i dlaczego warto uczyć się Polski i polskiego". Moje koleżanki były już w Kazachstanie, na Ukrainie, w Rosji, Brazylii... Ja natomiast, wraz z koleżanką z UŚ, od 18 do 26 września prowadziłam zajęcia w Vancouver (Kolumbia Brytyjska) i Edmonton (Alberta). Jak było? Bardzo, bardzo dobrze!


Wyjazd był służbowy, nie rekreacyjny, więc nie skupiałyśmy się na zwiedzaniu, choć starałyśmy się zobaczyć jak najwięcej. Dni mijały na spotkaniach z uczniami i nauczycielami, ze studentami, na wykładach, na przygotowaniu do kolejnych zajęć. Po obowiązkach zostawał jeszcze czas na kilka przyjemności (ale o tym następnym razem).

Przeprowadziłam lekcje języka polskiego w trzech szkołach, z różnymi klasami. Za każdym razem temat lekcji był ten sam, choć nie ze wszystkimi uczniami prowadziłam zajęcia identycznie, ma się rozumieć. Więcej o tym napiszę w kolejnym poście

19 września byłam w Szkole św. Kazimierza w Vancouver. Jest to polska szkoła sobotnia. Nauczycielki są bardzo zaangażowane, uczniowie chętnie pracowali na lekcji, zgłaszali się. Prowadziłam tu lekcję z połączonymi klasą 6 i 7, oprócz tego z koleżanką krótkie zajęcia z klasami 0 i 1. Koleżanka prowadziła samodzielną lekcję z klasami 2-4. 

Przy okazji dowiedziałam się, że "strzelam" od uczniów, wskazując, kto ma odpowiadać...


Po zajęciach dla uczniów odbyły się warsztaty dla nauczycieli, które bardzo dobrze wspominam. Koleżanka i ja przekazałyśmy swoją wiedzę nauczycielkom, ale przede wszystkim dowiedziałyśmy się wiele o pracy nauczyciela w szkole sobotniej w Kanadzie. Więcej o spotkaniu można przeczytać na stronie Konsulatu Generalnego: http://vancouver.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/warsztaty.


24 września St. Basil's Junior High School w Edmonton prowadziłam lekcję z klasą 8, zaś koleżanka zajęcia z 2 i 5. W szkole św. Bazylego prowadzony jest dwujęzyczny program angielsko-polski: 30% zajęć realizowanych jest w j. polskim.  Zachęcam do zapoznania się z założeniami programu: https://www.ecsd.net/schools/8210/jan-pawel-ii/Pages/default.aspx. Po lekcjach, tak jak w Vancouver, przeprowadziłyśmy warsztaty dla nauczycieli. Ponownie było to bardzo owocne, merytoryczne i po prostu miłe spotkanie.

Szaleństwa przy tablicy, uczniowskie ręce w górze i nieoceniona pomoc nauczycielki klasy 8. W końcu to ona zna najlepiej swoich uczniów :). Grupa była liczna - 27 osób.


W sobotę 26.09. poprowadziłam ostatnie zajęcia z języka polskiego - w Szkole Polskiej im. Marii Chrzanowskiej w Edmonton (http://www.polishschool.ca/). Tutaj trafiła mi się najmniejsza grupa - 12 osób z klas 6-8. Miałam także niepowtarzalną okazję obserwować lekcję języka polskiego w klasie 8 (dziękuję za tę możliwość!). Niżej moje ulubione zdjęcie z lekcji - pokazuję uczniom, co znaczy wyraz "drzemie" :).


Nie chcę, by ten wpis był zbyt długi, dlatego tutaj zakończę pierwszą część relacji. Co będzie w drugiej części? Otóż krótki opis tego, jak różni się omawianie Strof o późnym lecie w szkole w Polsce i na polskim za granicą.

Jeśli zaglądają tu nauczycielki z odwiedzonych przeze mnie szkół - pozdrawiam Was serdecznie! Mam nadzieję, że jeszcze Was odwiedzę! :)

2 komentarze:

Wielki pożytek z Małej Poczty

10:23 Karolina Starnawska 0 Comments

Jeśli urodziłeś/urodziłaś się w latach 80 XX wieku prawdopodobnie jedną z Twoich zabawek była Mała Poczta. Płaskie kartonowe pudełko skrywało nie lada skarby - dwa pocztowe okienka, blankiety wpłat i przekazów pieniężnych, kwity na paczki i listy polecone, miniaturowe koperty, widokówki, kartki z życzeniami, znaczki z biedronką, plastikowe monety oraz (moją ulubioną!) niewielką pieczątkę do stemplowania przesyłek. Ach, ileż godzin zabawy zapewniła mnie i mojej siostrze Mała Poczta! Ile "wysłanych" listów i kartek! Ile transakcji płatniczych! Ile zaadresowanych kopert i przyklejonych znaczków!

Wiesz, że dziś także można kupić Małą Pocztę? Nie widziałam jej jednak u żadnego dziecka znajomych. A szkoda...


Obserwuj tablicę Mała Poczta należącą do użytkownika Karolina.



Dlaczego szkoda? Otóż w podstawie programowej do szkoły podstawowej są zapisy, które mówią, że uczeń powinien umieć napisać list prywatny i oficjalny, życzenia i pozdrowienia. W cyfrowym świecie posługujemy się raczej listem elektronicznym, życzenia i pozdro(wienia) z wakacji wysyłamy SMS-em. Kiedy potem przychodzi do napisania tego samego na kartce papieru, zaczynają się problemy...

Nie chcę tutaj pisać o wymienionych wyżej formach wypowiedzi. Nie. Chodzi o rzecz bardziej prozaiczną. Może moi uczniowie w przyszłości nie wyślą żadnego listu prywatnego. Może nie będą wysłali pocztówek*, ale - tak myślę - będą mieli w życiu potrzebę zaadresowania przesyłki. 

Pod koniec ubiegłego roku szkolnego uczniowie V SP adresowali listy (do bohaterów książek; korzystali z fragmentu regulaminu Poczty Polskiej i moich podpowiedzi), wypełniali też kwitki na listy polecone. Tak, sama sobie gratuluję tego pomysłu. Gdyby ktoś się po latach zastanawiał, czego nauczyła go szkoła, mam nadzieję, że to będzie jedna z zapamiętanych umiejętności.

Na początku tego roku szkolnego, prawdę mówiąc na pierwszej lekcji w VI SP, zrobiłam małe ćwiczenie powtórkowe. Rozdałam uczniom kartki A4, które mieli złożyć na pół i... Resztę powie moja wspaniała grafika :D.


I jak myślicie, jak poszło uczniom? Hm, nie najgorzej... Ale czy "nie najgorzej" to znaczy "dobrze"? Nie... 

Uczniowie zapominali o numerze domu, pisali najpierw nazwę miasta, potem kod pocztowy... Wszyscy poprawiali swoje prace (opisy też), a ja powtarzałam: ta umiejętność na pewno przyda Wam się w dorosłym życiu. Jeszcze nie wszystkie pisma urzędowe wysyłamy mailem. A lepiej, aby Wasze ważne dokumenty dochodziły do adresata...

Rodzice, bawcie się z dziećmi w pocztę. Nie trzeba do tego koniecznie kupować gotowego zestawu. Kilka blankietów można wziąć z dużej poczty, zrobić ksero, czy wydrukować... Kartki pocztowe można wykonać samodzielnie, koperty, na upartego - też. Zabierzcie dzieciaki na pocztę, wysyłajcie kartki z wakacji. 

Jak adresować? Zajrzyj na tę tablicę. Oprócz grafik znajdziesz tam też wyciąg z regulaminu Poczty Polskiej.



Obserwuj tablicę Poczta Polska należącą do użytkownika Karolina.


Ja sama wysyłam kartki rzadko (ale wysyłam :)). Bardzo jednak lubię ten moment, kiedy po wakacjach wracam do pracy i znajduję kartkę z wakacji od mojej byłej uczennicy (pozdrawiam!). Wiem wtedy, że nabyte w szkole i w domu umiejętności wykorzystuje w praktyce. W zeszłym roku dostałam nawet list (od innej uczennicy). Serce mi urosło! :)

A jak tam Wasi uczniowie, Wasze dzieci? Wiedzą, co i gdzie napisać na kartce/kopercie?

Kilka otrzymanych przeze mnie kartek (i przypomnienie o wizycie u lekarza).







* Szykuję w szkole mały projekt wysyłania pocztówek :). Kto śledzi mnie na Fb, ten wie!

0 komentarze:

Wielki pożytek z Małej Poczty

10:23 Karolina Starnawska 0 Comments

Jeśli urodziłeś/urodziłaś się w latach 80 XX wieku prawdopodobnie jedną z Twoich zabawek była Mała Poczta. Płaskie kartonowe pudełko skrywało nie lada skarby - dwa pocztowe okienka, blankiety wpłat i przekazów pieniężnych, kwity na paczki i listy polecone, miniaturowe koperty, widokówki, kartki z życzeniami, znaczki z biedronką, plastikowe monety oraz (moją ulubioną!) niewielką pieczątkę do stemplowania przesyłek. Ach, ileż godzin zabawy zapewniła mnie i mojej siostrze Mała Poczta! Ile "wysłanych" listów i kartek! Ile transakcji płatniczych! Ile zaadresowanych kopert i przyklejonych znaczków!

Wiesz, że dziś także można kupić Małą Pocztę? Nie widziałam jej jednak u żadnego dziecka znajomych. A szkoda...


Obserwuj tablicę Mała Poczta należącą do użytkownika Karolina.



Dlaczego szkoda? Otóż w podstawie programowej do szkoły podstawowej są zapisy, które mówią, że uczeń powinien umieć napisać list prywatny i oficjalny, życzenia i pozdrowienia. W cyfrowym świecie posługujemy się raczej listem elektronicznym, życzenia i pozdro(wienia) z wakacji wysyłamy SMS-em. Kiedy potem przychodzi do napisania tego samego na kartce papieru, zaczynają się problemy...

Nie chcę tutaj pisać o wymienionych wyżej formach wypowiedzi. Nie. Chodzi o rzecz bardziej prozaiczną. Może moi uczniowie w przyszłości nie wyślą żadnego listu prywatnego. Może nie będą wysłali pocztówek*, ale - tak myślę - będą mieli w życiu potrzebę zaadresowania przesyłki. 

Pod koniec ubiegłego roku szkolnego uczniowie V SP adresowali listy (do bohaterów książek; korzystali z fragmentu regulaminu Poczty Polskiej i moich podpowiedzi), wypełniali też kwitki na listy polecone. Tak, sama sobie gratuluję tego pomysłu. Gdyby ktoś się po latach zastanawiał, czego nauczyła go szkoła, mam nadzieję, że to będzie jedna z zapamiętanych umiejętności.

Na początku tego roku szkolnego, prawdę mówiąc na pierwszej lekcji w VI SP, zrobiłam małe ćwiczenie powtórkowe. Rozdałam uczniom kartki A4, które mieli złożyć na pół i... Resztę powie moja wspaniała grafika :D.


I jak myślicie, jak poszło uczniom? Hm, nie najgorzej... Ale czy "nie najgorzej" to znaczy "dobrze"? Nie... 

Uczniowie zapominali o numerze domu, pisali najpierw nazwę miasta, potem kod pocztowy... Wszyscy poprawiali swoje prace (opisy też), a ja powtarzałam: ta umiejętność na pewno przyda Wam się w dorosłym życiu. Jeszcze nie wszystkie pisma urzędowe wysyłamy mailem. A lepiej, aby Wasze ważne dokumenty dochodziły do adresata...

Rodzice, bawcie się z dziećmi w pocztę. Nie trzeba do tego koniecznie kupować gotowego zestawu. Kilka blankietów można wziąć z dużej poczty, zrobić ksero, czy wydrukować... Kartki pocztowe można wykonać samodzielnie, koperty, na upartego - też. Zabierzcie dzieciaki na pocztę, wysyłajcie kartki z wakacji. 

Jak adresować? Zajrzyj na tę tablicę. Oprócz grafik znajdziesz tam też wyciąg z regulaminu Poczty Polskiej.



Obserwuj tablicę Poczta Polska należącą do użytkownika Karolina.


Ja sama wysyłam kartki rzadko (ale wysyłam :)). Bardzo jednak lubię ten moment, kiedy po wakacjach wracam do pracy i znajduję kartkę z wakacji od mojej byłej uczennicy (pozdrawiam!). Wiem wtedy, że nabyte w szkole i w domu umiejętności wykorzystuje w praktyce. W zeszłym roku dostałam nawet list (od innej uczennicy). Serce mi urosło! :)

A jak tam Wasi uczniowie, Wasze dzieci? Wiedzą, co i gdzie napisać na kartce/kopercie?

Kilka otrzymanych przeze mnie kartek (i przypomnienie o wizycie u lekarza).







* Szykuję w szkole mały projekt wysyłania pocztówek :). Kto śledzi mnie na Fb, ten wie!

0 komentarze:

Tajemnica pewnego jeziora... Odkryta! "Świteź" w prasie

02:54 Karolina Starnawska 4 Comments

Co to? Dowiesz się, czytając wpis do końca :)
W gimnazjum obowiązkowo omawiamy z uczniami wybraną balladę Adama Mickiewicza. I dobrze, bo ballady nie są takie skomplikowane :). Do tej pory omawiałam Świteziankę i To lubię!, a Świtezi - nie. Przyszedł czas i na tę historię.

Tekst ballady (jak to ballady) jest dość długi i najeżony archaizmami. Aby ułatwić uczniom odbiór tej historii, lekcję zaczęliśmy od rozmowy o tym, co to jest niezwykłe miejsce oraz od obejrzenia filmu animowanego Świteź w reż. Kamila Polaka. Całą animację można obejrzeć na YouTube, jednak jej jakość jest tak fatalna, że zdecydowałam się na zamówienie DVD do swojej prywatnej kolekcji i (a jakże) odtwarzania jej w szkole kiedyś, w przyszłości.


Później przeczytaliśmy utwór i omówiliśmy go. Jak? To każdy nauczyciel wie :) i każdy ma na to swój sposób. Ja zwracałam uwagę na treść oraz cechy gatunku. 

I animacja, i wspólna lektura ballady stanowiły jednak wstęp do pracy uczniów w grupach.
Mieli oni zredagować numer gazety poświęcony jezioru Świteź i tajemniczym wydarzeniom, które miały nad nim miejsce...



Przyznam od razu, że pomysł z gazetą nie jest mój. Kiedyś korzystałam z podręczników GWO (Między nami). W tym do klasy VI zamieszczony był tekst Świtezianki i ciekawe zadania do niego - uczniowie mieli napisać artykuł do lokalnej gazety o wydarzeniach nad jeziorem. Wydaje mi się, że gdzieś nawet mam te uczniowskie prace. 

Pomysł z podręcznika dostosowałam do własnych potrzeb. Uczniowie mieli zaprojektować pierwszą stronę gazety o wymyślonym przez siebie tytule związanym ze Świtezią i zamieścić na tej stronie trzy teksty:
  1. sprawozdanie z akcji przeprowadzonej na jeziorze Świteź (wyłowienie kobiety, historia opowiedziana przez kobietę),
  2. krótką notatkę ciągłą o istniejącym w rzeczywistości jeziorze Świteź (na podstawie dłuższego tekstu zamieszczonego w podręczniku),
  3. wywiad z Adamem Mickiewiczem (na podstawie tekstu ze starego podręcznika do klasy VI; tekst opowiadał o tym, jak Mickiewicz był u Wereszczaków i usłyszał od nich o jeziorze i związanych z nim legendach).


Jakie były moje cele? Uczniowie:
  1. mieli raz jeszcze, samodzielnie, przeczytać tekst Świtezi i wybrać z niego konkretne informacje; dzięki temu - mam nadzieję - więcej treści ballady zostanie w głowach,
  2. przypomnieli sobie, jak pisze się sprawozdanie,
  3. zredagowali notatkę encyklopedyczną na podstawie podanego źródła,
  4. zredagowali wywiad, także na podstawie źródła i dowiedzieli się kilku rzeczy o Adamie Mickiewiczu.
Powstały ciekawe prace, w większości bardzo dobre (hurra!). Chciałam je uczniom skserować, żeby wkleili je do zeszytów, ale niestety ksero zjadło mi trochę treści z kartek A3 (powód: brak marginesów...). Pozostaje mi więc albo dać im wszystko do przepisania, albo wybrać najlepsze teksty, przepisać je, wydrukować i powielić. 

Pomysł z gazetą do się zastosować nie tylko do ballad Mickiewicza. To pomysł, który warto jest mieć  w zanadrzu, gdy ćwiczymy (utrwalamy, powtarzamy) różne formy wypowiedzi.




Uczniowie, dziękuję za dobrze wykonaną robotę. Nie zapomnijcie, że w ramach jeszcze większego utrwalenia treści zadałam Wam recytację :D.

4 komentarze:

Tajemnica pewnego jeziora... Odkryta! "Świteź" w prasie

02:54 Karolina Starnawska 4 Comments

Co to? Dowiesz się, czytając wpis do końca :)
W gimnazjum obowiązkowo omawiamy z uczniami wybraną balladę Adama Mickiewicza. I dobrze, bo ballady nie są takie skomplikowane :). Do tej pory omawiałam Świteziankę i To lubię!, a Świtezi - nie. Przyszedł czas i na tę historię.

Tekst ballady (jak to ballady) jest dość długi i najeżony archaizmami. Aby ułatwić uczniom odbiór tej historii, lekcję zaczęliśmy od rozmowy o tym, co to jest niezwykłe miejsce oraz od obejrzenia filmu animowanego Świteź w reż. Kamila Polaka. Całą animację można obejrzeć na YouTube, jednak jej jakość jest tak fatalna, że zdecydowałam się na zamówienie DVD do swojej prywatnej kolekcji i (a jakże) odtwarzania jej w szkole kiedyś, w przyszłości.


Później przeczytaliśmy utwór i omówiliśmy go. Jak? To każdy nauczyciel wie :) i każdy ma na to swój sposób. Ja zwracałam uwagę na treść oraz cechy gatunku. 

I animacja, i wspólna lektura ballady stanowiły jednak wstęp do pracy uczniów w grupach.
Mieli oni zredagować numer gazety poświęcony jezioru Świteź i tajemniczym wydarzeniom, które miały nad nim miejsce...



Przyznam od razu, że pomysł z gazetą nie jest mój. Kiedyś korzystałam z podręczników GWO (Między nami). W tym do klasy VI zamieszczony był tekst Świtezianki i ciekawe zadania do niego - uczniowie mieli napisać artykuł do lokalnej gazety o wydarzeniach nad jeziorem. Wydaje mi się, że gdzieś nawet mam te uczniowskie prace. 

Pomysł z podręcznika dostosowałam do własnych potrzeb. Uczniowie mieli zaprojektować pierwszą stronę gazety o wymyślonym przez siebie tytule związanym ze Świtezią i zamieścić na tej stronie trzy teksty:
  1. sprawozdanie z akcji przeprowadzonej na jeziorze Świteź (wyłowienie kobiety, historia opowiedziana przez kobietę),
  2. krótką notatkę ciągłą o istniejącym w rzeczywistości jeziorze Świteź (na podstawie dłuższego tekstu zamieszczonego w podręczniku),
  3. wywiad z Adamem Mickiewiczem (na podstawie tekstu ze starego podręcznika do klasy VI; tekst opowiadał o tym, jak Mickiewicz był u Wereszczaków i usłyszał od nich o jeziorze i związanych z nim legendach).


Jakie były moje cele? Uczniowie:
  1. mieli raz jeszcze, samodzielnie, przeczytać tekst Świtezi i wybrać z niego konkretne informacje; dzięki temu - mam nadzieję - więcej treści ballady zostanie w głowach,
  2. przypomnieli sobie, jak pisze się sprawozdanie,
  3. zredagowali notatkę encyklopedyczną na podstawie podanego źródła,
  4. zredagowali wywiad, także na podstawie źródła i dowiedzieli się kilku rzeczy o Adamie Mickiewiczu.
Powstały ciekawe prace, w większości bardzo dobre (hurra!). Chciałam je uczniom skserować, żeby wkleili je do zeszytów, ale niestety ksero zjadło mi trochę treści z kartek A3 (powód: brak marginesów...). Pozostaje mi więc albo dać im wszystko do przepisania, albo wybrać najlepsze teksty, przepisać je, wydrukować i powielić. 

Pomysł z gazetą do się zastosować nie tylko do ballad Mickiewicza. To pomysł, który warto jest mieć  w zanadrzu, gdy ćwiczymy (utrwalamy, powtarzamy) różne formy wypowiedzi.




Uczniowie, dziękuję za dobrze wykonaną robotę. Nie zapomnijcie, że w ramach jeszcze większego utrwalenia treści zadałam Wam recytację :D.

4 komentarze:

Nowy rok szkolny, nowe lektury (i trochę starych) w szkole podstawowej

03:29 Karolina Starnawska 6 Comments

Obrazek udostępniony ze strony
http://www.lmmrc.ca/digital_archive/book_illustrations.html
Pierwsza lekcja języka polskiego w nowym roku szkolnym jest zawsze tą, na której podaje się listę lektur do przeczytania... Przyznam, że lubię ten moment, kiedy zapisuję kolejne tytuły na tablicy i słyszę za plecami jęki typu: "suuuuper..." lub "o, nieeeee". 

W tym roku w klasie VI więcej było tych drugich, a tak się starałam, by połączyć to, co klasyczne (czyt. stare) z tym, co nowe. Realne z fantastyką, tak dziś przecież lubianą. To, co zapisane w podstawie programowej do SP z tym, co poza nią wykracza. 

Kiedy jeszcze sama byłam uczennicą szkoły podstawowej, wprost pochłaniałam książki i wydawałam na nie niemal każde pieniądze, które otrzymywałam. Nie było ich znowu tak dużo, ale i książki nie były takie drogie, jak teraz. Lucy Maud Montgomery, Zbigniew Nienacki, Małgorzata Musierowicz to tylko trójka z wielu autorów, którzy towarzyszyli mi od czasów, kiedy już posiadłam zdolność płynnego czytania (dość szybko to się stało).

W tym roku zaproponowałam uczniom VI SP następujące teksty (kolejność przypadkowa):

  1. I. Jurgielewiczowa, Ten obcy. Powieść stara, ale jara. Bardzo ją lubię i dobrze się ją omawia - mimo tego, że została wydana w 1960 roku. Najważniejsze są tu dla mnie kwestie stosunków dzieci-dorośli. Miłość rodzica do dziecka, dziecka do rodzica, rozstanie, rozwód, przemoc domowa, zaniedbanie - tematy wciąż aktualne (te przykre też, niestety).
  2. L. M. Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza. Był rok, w którym tej powieści nie omówiłam i trochę żałuję. W tym roku omówię z uczniami fragmenty - pierwsze rozdziały, traktujące o przybyciu Ani na Zielone Wzgórze i o pierwszych szalonych przygodach (nie może zabraknąć zielonej farby oraz wyskokowego "soku"). Dla równowagi powinnam chyba omówić jeszcze  fragmenty Przygód Tomka Sawyera. Myślę, że we wtorek każę to uczniom dopisać do listy. Porównywanie Ani i Tomka może być niezłym pomysłem na lekcję.
  3. D. Terakowska, Córka Czarownic. Co prawda autorzy podstawy programowej sugerują w SP Władcę Lewawu, a Córkę... dopiero w gimnazjum, ale ja uważam, że VI klasa to dobry moment na tę powieść. W gimnazjum wolę omówić Sapkowskiego, który bardziej trafia do uczniów w wieku 13-14 lat.
  4. R. Kosik, Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi. Nie znacie jeszcze tej trójki? Już, już, nadrabiać! Niezłe przygody w polskich realiach i ten język! Wyśmienity!
  5. L. Lowry, Dawca. W końcu! Dzięki ekranizacji doczekaliśmy się wznowienia tej powieści, wydanej w USA w 1993 roku, u nas po raz pierwszy w 2003. Zawsze chciałam ją omówić... Pod płaszczem dystopii Lowry mówi o uniwersalnych wartościach: miłości, prawdzie i pamięci. Warto!
A Wy co omawialiście w podstawówce (jako uczniowie i nauczyciele)? Którą lekturę wspominacie najlepiej? Piszcie, zachęcam :).

6 komentarze:

Nowy rok szkolny, nowe lektury (i trochę starych) w szkole podstawowej

03:29 Karolina Starnawska 6 Comments

Obrazek udostępniony ze strony
http://www.lmmrc.ca/digital_archive/book_illustrations.html
Pierwsza lekcja języka polskiego w nowym roku szkolnym jest zawsze tą, na której podaje się listę lektur do przeczytania... Przyznam, że lubię ten moment, kiedy zapisuję kolejne tytuły na tablicy i słyszę za plecami jęki typu: "suuuuper..." lub "o, nieeeee". 

W tym roku w klasie VI więcej było tych drugich, a tak się starałam, by połączyć to, co klasyczne (czyt. stare) z tym, co nowe. Realne z fantastyką, tak dziś przecież lubianą. To, co zapisane w podstawie programowej do SP z tym, co poza nią wykracza. 

Kiedy jeszcze sama byłam uczennicą szkoły podstawowej, wprost pochłaniałam książki i wydawałam na nie niemal każde pieniądze, które otrzymywałam. Nie było ich znowu tak dużo, ale i książki nie były takie drogie, jak teraz. Lucy Maud Montgomery, Zbigniew Nienacki, Małgorzata Musierowicz to tylko trójka z wielu autorów, którzy towarzyszyli mi od czasów, kiedy już posiadłam zdolność płynnego czytania (dość szybko to się stało).

W tym roku zaproponowałam uczniom VI SP następujące teksty (kolejność przypadkowa):

  1. I. Jurgielewiczowa, Ten obcy. Powieść stara, ale jara. Bardzo ją lubię i dobrze się ją omawia - mimo tego, że została wydana w 1960 roku. Najważniejsze są tu dla mnie kwestie stosunków dzieci-dorośli. Miłość rodzica do dziecka, dziecka do rodzica, rozstanie, rozwód, przemoc domowa, zaniedbanie - tematy wciąż aktualne (te przykre też, niestety).
  2. L. M. Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza. Był rok, w którym tej powieści nie omówiłam i trochę żałuję. W tym roku omówię z uczniami fragmenty - pierwsze rozdziały, traktujące o przybyciu Ani na Zielone Wzgórze i o pierwszych szalonych przygodach (nie może zabraknąć zielonej farby oraz wyskokowego "soku"). Dla równowagi powinnam chyba omówić jeszcze  fragmenty Przygód Tomka Sawyera. Myślę, że we wtorek każę to uczniom dopisać do listy. Porównywanie Ani i Tomka może być niezłym pomysłem na lekcję.
  3. D. Terakowska, Córka Czarownic. Co prawda autorzy podstawy programowej sugerują w SP Władcę Lewawu, a Córkę... dopiero w gimnazjum, ale ja uważam, że VI klasa to dobry moment na tę powieść. W gimnazjum wolę omówić Sapkowskiego, który bardziej trafia do uczniów w wieku 13-14 lat.
  4. R. Kosik, Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi. Nie znacie jeszcze tej trójki? Już, już, nadrabiać! Niezłe przygody w polskich realiach i ten język! Wyśmienity!
  5. L. Lowry, Dawca. W końcu! Dzięki ekranizacji doczekaliśmy się wznowienia tej powieści, wydanej w USA w 1993 roku, u nas po raz pierwszy w 2003. Zawsze chciałam ją omówić... Pod płaszczem dystopii Lowry mówi o uniwersalnych wartościach: miłości, prawdzie i pamięci. Warto!
A Wy co omawialiście w podstawówce (jako uczniowie i nauczyciele)? Którą lekturę wspominacie najlepiej? Piszcie, zachęcam :).

6 komentarze: