13 powodów, by obejrzeć "13 powodów"

13:26 Karolina Starnawska 2 Comments

Pomysł na tę serial 13 powodów  (ang. 13 Reasons Why) wydawał mi nie nieco makabryczny. Sytuacja wyjściowa jest (w skrócie) taka: nastoletnia Hannah Baker popełniła samobójstwo. Przed odebraniem sobie życia nagrała na analogowych kasetach 13 wypowiedzi, w których wyjaśniła powody swojej decyzji. O serialu dowiedziałam się od uczniów z klasy III gimnazjum. 

Przyznam, że w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Pomyślałam, że ten serial może być niebezpieczny dla widzów, do których został skierowany. Że, oglądany bez kontroli rodziców czy wychowawców, nie przegadany, nie omówiony, może zostawić młodego widza zagubionego. Dlatego w wakacje znalazłam czas i w trzy dni obejrzałam całość (via Netflix, więc na legalu). 

Technicznie, scenariuszowo i aktorsko nie jest to najlepszy serial, jaki widziałam. 


ALE...


Po obejrzeniu mogę wymienić przynajmniej 13 powodów, dla których dorośli powinni zobaczyć ten serial. Albo inny, o podobnej tematyce. 

A ta tematyka, o czym doskonale wiemy, nie jest czymś odległym od szkolnej rzeczywistości. To nie jest fikcja literacka czy filmowa. Niestety. 

  1. To serial, którego głównym tematem jest samobójstwo nastolatki.
  2. To serial, który pokazuje, jak plotka niszczy reputację.
  3. To serial, w którym wyraźnie widać niebezpieczeństwa związane z mediami społecznościowymi.
  4. To serial o tym, jak nieodpowiedzialne są nastolatki. Nawet te niby inteligentne.
  5. To serial o tym, jak szkoła jako instytucja nie jest w stanie udzielić pomocy nastolatce.
  6. To serial o tym, jak rodzice nie pomogli swojej córce.
  7. To serial o tym, jak bardzo rodzice nie znają swoich dzieci.
  8. To serial o tym, jak okrutne potrafią być nastolatki.
  9. To serial o przemocy seksualnej.
  10. To serial o tym, że wszyscy są winni śmierci dziewczyny.
  11. To serial, który prawdopodobnie widział już ktoś w Twojej klasie.
  12. To serial o tym, jak kolejne złe rzeczy nawarstwiają się, tworząc przeszkodę nie do pokonania.
  13. To serial, który może zasiać w głowie nastolatka myśl, iż samobójstwo to dobry pomysł.


Wymieniłam 13 powodów, ale już 1. i 13. powinny wystarczyć, by nauczyciele i rodzice oraz wszyscy pracujący z młodzieżą, obejrzeli go uważnie. Bardzo uważnie. A jeśli w Waszej klasie ktoś te serial zna, uważam, że powinniście podyskutować - w sposób uznany przez Was za słuszny - na ten temat ze swoimi podopiecznymi.

Pamiętam, jak kiedyś ze swoją klasą wychowawczą w ramach programu "Nowe horyzonty edukacji filmowej" poszłam na duński film Przytul mnie. Nastoletnia Sara, bohaterka filmu, w finale popełnia samobójstwo. Cechą programu edukacyjnego "Nowe horyzonty..." są prelekcje znawców kina przed filmem. Tym razem po filmie uczniowie mieli okazję porozmawiać z psychologiem o tym, co właśnie zobaczyli. Pamiętam to spotkanie jako dobrze, fachowo przygotowane.

Być może nie czujesz się na siłach, by przeprowadzić lekcję na temat samobójstw. Warto wtedy pomyśleć o zaproszeniu na zajęcia specjalisty.

Cały film Przytul mnie dostępny jest legalnie na kanale VOD.pl: https://vod.pl/filmy/przytul-mnie-online/k12bk9m.


WAŻNE: 116 111


Twój uczeń, Twoja uczennica, może nie chcieć z Tobą rozmawiać. Może nie chcieć rozmawiać z rodzicem, bratem, siostrą, przyjacielem. Możesz nie wiedzieć, że coś u kogoś jest nie tak. Ale powiedz uczniom, na przykład na godzinie wychowawczej, o telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży. 116 111. Więcej szczegółów na stronie: 116111.pl/mlodziez. Jest też strona na Facebooku.

Książka


Serial 13 powodów jest adaptacją powieści Jey'a Ashera pod tym samym tytułem. Chwilowo nie mam siły psychicznej na przeczytanie tej powieści, ale na pewno po nią sięgnę w niedalekiej przyszłości. 

Możecie za to zajrzeć na stronę poświęconą powieści (po angielsku): Thirteen reasons why.


Polecam również uwadze filmik blogerki/vlogerki Hani S. o tym, dlaczego uważa ten serial za szkodliwy. Nie zgadzam się ze wszystkim, co Hania mówi, ale zawsze warto przemyśleć inny punkt widzenia niż swój własny.


2 komentarze:

Alfabet Morse'a, szyfry i rysunki na polskim, czyli jak przykuć uwagę czwartaków, by przeprowadzić lekcję

01:00 Karolina Starnawska 2 Comments

Tytuł może przydługi, ale wiem, że mnie zrozumiecie - walka o uwagę czwartaków trwa! Wrzesień to miesiąc poznawania się, szukania metod i form pracy, które sprawią, że faktycznie na lekcjach będzie... praca :).

Każda klasa to nowe dzieci, a zatem i nowe wyzwania. Kiedy stare chwyty nie działają, należy spróbować nowych. Zatem kolejna próba przeprowadzenia skutecznej lekcji (czyli takiej, na której zrealizujemy założone cele) wyglądała u mnie tak.

Temat czwartkowej lekcji.


Korzystam z podręcznika Nowe Słowa na start! i w tym roku wyjątkowo pilnie się go trzymam. Jego układ i treści podobają mi się. Dzieciom też. Niektóre mają nawet swoje ulubione strony, które podczytują zamiast zostać tam, gdzie powinny. Albo pytają: proszę pani, a kiedy będziemy robić to, a tamto kiedy? [Też tak macie?]


Jednym z pierwszych tematów w podręczniku jest pisanie kartki pocztowej z pozdrowieniami. Trochę już znam klasę IV i wiedziałam, że muszę przygotować sporo zróżnicowanych, a mimo tego pozostających w temacie, zadań z pisania. I zacząć tak, żeby przykuć ich uwagę. Zaprojektować ciekawą sytuację motywacyjno-problemową. Od której nie zaczęliśmy, bo na początek, żeby się trochę dzieciaki odprężyły, zagadałam, co tam na poprzedniej lekcji mieli (technikę) i co robili (poznawali znaki i projektowali swoje; tak, zachęcałam ich do opowiadania, jakie).


Dobrze, przejdźmy jednak do lekcji.


Ogniwo I
1. Rozdałam paski z tematem zapisanym alfabetem Morse'a. Niektórzy widzieli, co to jest. Plusiki były :)
2. Alfabet wyświetliłam na ekranie. Niektórzy potrzebowali pomocy przy pierwszych literach (nie żebym nie wytłumaczyła tego na początku), ale prawie wszyscy dali radę odszyfrować temat zajęć.
3. Zapisałam na tablicy temat: Piszemy pozdrowienia i życzenia.
4. Pokazałam dzieciom kilka kartek z życzeniami: świątecznymi, urodzinowymi, z podziękowaniem. Były to kartki z moich prywatnych zbiorów.

Oczywiście zapytałam kto i komu wysyła kartki. Kilka osób w klasie mówiło, że wysyła z wakacji :).

Ogniwo II
1. Zapowiedziałam, że teraz będzie trzeba odkodować treść pozdrowień.
2. Wprowadziłam szyfr GA-DE-RY-PO-LU-KI. Wytłumaczyłam na przykładzie, o co chodzi z tym całym szyfrowaniem. Osoby, które nie do końca zrozumiały, podeszły do tablicy zakodować kilka prostych wyrazów. [DZWONEK]
3. Kilkoro chętnych przy tablicy, jak w punkcie 2.
4. Rozdałam narysowane przeze mnie dwustronne karty pracy. Wytłumaczyłam, na czym praca polega.

Strona pierwsza. Tak, czasem pytali "Jaka to jest litera?". Muszę się bardziej przyłożyć do kaligrafii ;)


5. Chodziłam między stolikami i pomagałam uczniom z kodowaniem, a także pokazywałam, gdzie popełnili błędy i jak je poprawić.
6. Druga strona kartki. Znów tłumaczenie i - patrz p. 5. 
7. Cały czas zwracałam uwagę, by uczniowie korzystali ze wzoru kartki zamieszczonego w podręczniku.

Druga strona kartki. Przyznam, że trochę przesadziłam z tym alfabetem Morse'a. Przez to niektórzy się irytowali...

Ogniwo III
8. Zebrałam prace. [DZWONEK]

Oryginalnie podsumowaniem lekcji miała być kartkówka. Nie udało się, ale i tak zrobiliśmy dużo. Osoby, które skończyły wcześniej, mogły rozłożyć się na pufach w rogu sali z książką lub komiksem. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia, świetnie to wyglądało.

Przede mną sprawdzenie prac uczniowskich. Zobaczymy, jak poszło! Na kolejnej lekcji jeszcze jedno ćwiczenie z kartką, tak dla pewności, że wszyscy wszystko zrozumieli. I może uda się zrobić kartkówkę :).

A tutaj kartkóweczka. Jeśli ktoś z uczniów tu trafi, tym lepiej dla niego ;)

Miała być po lekcji, będzie trochę później. Trudno. Dzięki temu poćwiczymy więcej w poniedziałek. Hurra! <3

Do przetłumaczenia tematu lekcji na alfabet Morse'a użyłam tego generatora. Uwaga, nie tłumaczy polskich znaków: https://www.topster.pl/tekst/morse.html.

Alicja Podstolec na Facebooku podrzuciła mi link do strony, gdzie i na Morse'a i na GA-DE-RY-PO-LU-KI i inne przełożycie literki: http://www.goorsky.info/szyfrator/.

2 komentarze:

Z Ryszardem Kają w podróży po Polsce. Jak wykorzystać plakat na zajęciach?

02:09 Karolina Starnawska 2 Comments

[Wszystkie wykorzystane w tekście obrazki są linkami prowadzącymi do podstron z konkretnymi plakatami w witrynie galeriaplakatu.com.pl. Nie, nikt nie płacił za promocję.]

Lubicie plakaty?


Ja tak. Lubię je na tyle, że wiele z nich podoba mi się tak bardzo, iż do dziś nie kupiłam żadnego, gdyż nie potrafię się zdecydować... Szczególnie przypadła mi do gustu seria "Plakat-Polska" Ryszarda Kai. Jego plakaty są pomysłowe, piękne i... przydatne.

Wykładam na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, mieszkam tu od 14 lat i mam sentyment do tego plakatu. 


W ubiegłym semestrze prowadziłam ze studentami filologii polskiej zajęcia z edukacji językowej i literackiej cudzoziemców. Glottodydaktycy wiedzą, jak ważny na lekcjach języka jest element/komponent kulturowy: wiedza o polskich potrawach, świętach, obrzędach, wybranych wydarzeniach i postaciach historycznych, postaciach ważnych dla kultury polskiej, ale także o miastach, przyrodzie itp. Wszystkie te zagadnienia pojawiają się w podręcznikach do nauczania języka polskiego jako obcego na różnych poziomach. 

Szukając inspiracji na zajęcia dot. elementów krajoznawstwa, wpadłam na pomysł, by studenci wybrali sobie jeden plakat z serii stworzonej przez Ryszarda Kaję i:

a) opowiedzieli, co się na nim znajduje (opis dzieła sztuki),
b) przygotowali informacje o regionie/mieście, które stały się tematem plakatu.
W ten sposób miał powstać plakatowy przewodnik po Polsce. Mieliśmy dzięki poszerzyć swoją wiedzę o naszym kraju. Ćwiczenia z plakatami miały też pokazać, jak można je wykorzystać na zajęciach językowych w  grupach uczących się języka polskiego jako obcego na różnych poziomach zaawansowania. 

Plakaty z serii "Plakat-Polska" mogą stanowić inspirację do różnych ćwiczeń językowych np. wprowadzających i utrwalających słownictwo z określonego kręgu tematycznego, poświęconych doskonaleniu opisu ustnego i pisemnego, ustnej prezentacji wybranego zagadnienia. Przy okazji uczniowie czy studenci poznają przykłady polskiej sztuki plakatu oraz różne regiony naszego kraju.

Edit: W roku akademickim 2017/2018 studenci przygotowywali do plakatów ćwiczenia z zakresu słownictwa, wykorzystania języka w praktyce, gramatyki itd. Poszło świetnie, szczególnie dobrze pamiętam "Nadmorze" :)

Edit: Autorka blogu Lekcje o filmie w komentarzu pod postem podpowiada, że plakaty z tej serii na zajęciach jpjo można wykorzystać już od pierwszych lekcji - do ćwiczenia wymowy. Dzięki za uzupełnienie! I powodzenia na zajęciach :)

Zastanawiam się nad wykorzystaniem tych plakatów na lekcjach języka polskiego w gimnazjum. Ponieważ w tym roku stawiam na kształcenie wypowiedzi ustnych, być może niebawem zlecę uczniom takie samo zadanie, jak studentom :).

Wykorzystujecie plakat na lekcjach?


2 komentarze:

Dobrze zacząć z czwartakami - notatka graficzna zamiast regulaminu oceniania

06:26 Karolina Starnawska 1 Comments

Nie wiem, czy znacie to uczucie. Można porównać je do próby ominięcia zbudzonego ze snu zimowego niedźwiedzia, przejścia nocą przez Las Duchów lub przekroczenia rwącej rzeki, której brzegi spina bardzo chwiejny mostek. O, taki. 



Uczucie to można nazwać tremą, zdenerwowaniem bądź paraliżującym strachem. Lepiej jednak, żeby nie było to to ostanie! Jesteś przecież nauczycielką i zaraz zaczynasz lekcje z nową klasą. Czwartą klasą!

Jeszcze przed wakacjami byli tymi młodszymi, produkującymi podczas przerw hałas zbliżony do tego na koncertach rockowych, dzieciakami. Plątali się gdzieś w okolicach twoich kolan, gdy szłaś do nich na zastępstwo lub dyżurowałaś na korytarzu. Mogą pamiętać, że jesteś tą panią, która na lekcji pozwoliła im się bawić lub puściła bajkę (edukacyjną oczywiście). 

Teraz jednak skończyło się zastępowanie, a zaczęły regularne lekcje. Spokojnie. Oni też mają tremę. Chcą wypaść jak najlepiej, zupełnie jak ty. I tego będziemy się trzymać...


Być może trochę koloryzuję, ale przyznam, że w tym roku trema związana z klasą czwartą pojawiła się u mnie jakoś w środku wakacji. Dość powiedzieć, że pierwszą lekcję obmyślałam, przemierzając lapońską głuszę. O, na przykład tutaj. W rozmyślaniach pomagały mi przecinające raz po raz drogę renifery.



Z tego myślenia, a także ze sporadycznego* zaglądania na facebookową grupę Nauczyciele polskiego zrodziło się coś, co można nazwać kartą pracy lub kwestionariuszem osobowym. Ot, narysowana przeze mnie notatka, na której znaleźć się miało kilka wiadomości o uczniu. Wyglądała tak (niżej całość i zbliżenia):

* sporadyczność wynikała ze słabego zasięgu oraz wakacyjnego stanu umysłu





Niestety, nie posiadam już pustego oryginału, bo okazało się, że w klasie pojawił się nowy uczeń, a ja nie zrobiłam tej jednej kopii więcej. Trudno. Jak będzie trzeba, narysuje się jeszcze raz. Nie było z tym wiele roboty. W moim przypadku ręczne rysowanie zajmuje mniej czasu niż wklejanie pól tekstowych w Wordzie lub innym edytorze.

Tę kartę-wizytówkę uczniowie dostali do wypełniania na pierwszej lekcji. Oczywiście na początku ustawiłam ich przed klasą, wpuściłam parami do sali, potem przywitałam tradycyjnym "Dzień dobry", dostałam w odpowiedzi chóralne "Dzień-do-bryy!", następnie pozwoliłam uczniom usiąść, poprosiłam o porządek na ławkach i dookoła nich (ach, te nowe bluzy rozwleczone po podłodze!), a na koniec się przedstawiłam. Zapowiedziałam, że wyjątkowo na lekcji polskiego nie będziemy omawiać od razu przedmiotowego systemu oceniania, a trochę się poznamy.

Dokładnie wytłumaczyłam uczniom, co mają zrobić. Tak, były pytania dodatkowe.

Później wszyscy zabrali się do pracy. Tak, w trakcie też były pytania.

Po 10 minutach pierwsi uczniowie oddali kartki. Ostatni pracowali do końca lekcji.

Kartki zebrałam do sprawdzenia. Oczywiście nie na ocenę. Te notatki są dla mnie źródłem wiedzy o moich najmłodszych uczniach, wiedzy, którą postaram się wykorzystać dobrze na lekcjach. Dobrze wiedzieć, że znakomita większość ma w domu zwierzaka oraz rodzeństwo :), że lubią język polski, potrafią gotować, czytają książki, są dobrzy z matematyki, odrabiają zadania domowe, są świetni w sporcie itd. Dobrze jest dać im szansę na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia.

Zadania, które wykonywali uczniowie, są także elementem diagnozy wstępnej. Sprawdziłam, czy czwartoklasiści:
- potrafią odpowiadać na zadane pytania, czy rozumieją polecenia pisemne i ustne (czytanie i słuchanie ze zrozumieniem),
- piszą poprawnie pod względem ortograficznym,
- stosują prawidłowe formy odmiany wyrazów w zdaniach,
- potrafią samodzielnie napisać coś o sobie (element autocharakterystyki),
- mają czytelne pismo,
- odróżniają podstawowe części mowy,
- poprawnie stosują kropkę.

[Przy okazji - świetne pomysły na ciekawe prace diagnozujące wiedzę i umiejętności uczniów, którymi można zastąpić test, znajdziecie u Joanny Waszkowskiej: Zamiast diagnozy na wejście.]

Odpowiedzi uczniów raz po raz wywoływały na mojej twarzy uśmiech. Ich umiejętności i wiedza - również. Jestem zbudowana zwłaszcza wynikami zadania z częściami mowy. Czwartaki sporo pamiętają.

Na dzisiejszej lekcji skomentowałam ich prace, rozdałam zeszyty, które także zabrałam do sprawdzenia :). Następnie odpowiedziałam na pytania uczniów i jakoś dobrnęliśmy do regulaminu oceniania... Ale nie myślcie, że było różowo. W tym roku czwarta klasa jest wyjątkowo ruchliwa. Oj, wyjątkowo. Dość powiedzieć, że robiłam dziś jeszcze dyktando. Nieplanowane. I zostawałam z nimi w klasie na przerwach. Pamiętacie tę rwącą rzekę? Jest wesoło!

A jaka była Twoja pierwsza lekcja z czwartą klasą? :)

1 komentarze: