Poezja rzeczy jest całkiem do rzeczy
Chyba każdy nauczyciel języka polskiego ma swoje ulubione lektury szkolne, wiersze, tematy, które kocha omawiać... Nie inaczej jest ze mną.
W tym roku w podręczniku, z którego korzystam (Jest tyle do powiedzenia!) znalazłam dwa działy, które wywołały uśmiech na mojej twarzy - pierwszy i ostatni pierwszej części. O ubraniach oraz o rzeczach... Ubraniom poświęciłam osobny rozdział swojego doktoratu, temat rzeczy też w nim raz po raz powracał.
O jakich rzeczach mówiliśmy? Niezłe ćwiczenia pozwoliły nam poznać sporo rzeczowników określających przedmioty, rzeczowników nacechowanych dodatnio bądź ujemnie (kliknięcie na słowo spowoduje przejście do wyszukiwania jego definicji):
źródło: http://przepisdlaciebie.pl/sites/default/files/phasephotos/2012/derelye_recept22.JPG |
Poza tym czytaliśmy Muzeum Wisławy Szymborskiej, które sama dobrze pamiętam ze szkolnych lat, oraz fragment Kwiatów polskich Juliana Tuwima. Piękny fragment o szufladzie, do której przez lata wrzuca się rzeczy z pozoru do niczego nie potrzebne, zbędne. Jednak...
A gdy jej wnętrze dobrze zbadasz,
Znajdziesz tam małe zasuszone
Serce twe, w gratach zagubione...
Więc nie wyrzucaj nic, nie sprzątaj...
Przyda, nie przyda się - niech leży.
Oszczędzaj graty przy "porządkach"
W takich szufladach i zakątkach,
Boś z każdym cząstkę życia przeżył...
Ten Tuwimowski fragment przypomniał mi scenę z jednej z ulubionych książek mojego dzieciństwa - z Pokoju na poddaszu Wandy Wasilewskiej. Dziewczęciem będąc, nie miałam pojęcia, kim była autorka, a Pokój za bardzo przypominał ukochaną Małą księżniczkę, by nawet po latach wyrzucić go z pamięci. Dodam, że fragmentu nie omawiałam na lekcji, żeby już uczniów nie męczyć tym samym tematem. Lekcji o przedmiotach i tak było więcej niż omawianych wierszy - pojawiły się ćwiczenia leksykalne, fragmenty prozy wspomnieniowej i filozoficznej, ćwiczenia redakcyjne (redagowanie opisu), film o Wisławie Szymborskiej (Chwilami życie bywa znośne). Niemniej jednak przytaczam go, może przyda się komuś :).
Wyróżnienia pochodzą ode mnie.
—Pomyśl, ile się zmieniło przez ten czas: pani Kalinowska wyjechała i wyzdrowiała, bez kwitnie, dziadek Helenki umarł, założyliśmy spółdzielnię, Adaś złamał nogę, byliśmy na wsi — wyliczała Zosia i aż się zdumiała, ile to zdarzeń i spraw zaszło od lata w ich życiu.
A świadkiem wszystkiego był pokoik na poddaszu. Kiedy przyszło do robienia porządków, do sprawdzania, co jest do wyrzucenia, a co trzeba ze sobą zabrać, wciąż trafiali na drobiazgi, które wywoływały wspomnienia.
— Patrzcie, tu w kącie guziki od kamizelki! To jak jeszcze u nas się szyło!
— O, w skrzynce papierek kolorowy — pamiętasz, Adasiu, to chyba z tych parasolek na drzewko.
. — Ignaś, tu jeszcze glinka od malowania pokoju.
— O, skorupka z jajka! To z tych, cośmy wzięli od pani Kalinowskiej!
I tak w koło. Trzeba to było wyrzucać — a robiło się żal. Bo jakby się wyrzucało cząsteczki życia, które przepłynęło w tym pokoju.
— Nie możemy przecież zabierać ze sobą śmieci — powiedziała Anka, ale i ona długo trzymała w dłoni jakąś czarną, pokruszoną łodyżkę — pewnie z tych kwiatów, którymi przybrali fotografię matki w dzień jej imienin.
Jako podsumowanie przygody z rzeczami poleciłam uczniom wyszukanie wiersza lub piosenki, w której przedmioty odgrywają znaczącą rolę. Zobaczymy, co przyniosą :). Już na początku przygody z tym tematem przynosili do klasy drobiazgi, które nie mają dużej wartości materialnej, ale mają sentymentalną. Pojawiły się m.in.: pierścionek od babci, scyzoryk, identyfikator z kursu językowego, brelok, szklany piesek, lakier do paznokci oraz (kultowa już!) szmatka do okularów.
Na lekcjach były też dwa kawałki muzyczne. Ale o nich (mam nadzieję) następnym razem :).
0 komentarze: