Opis obrazu, który nie istnieje

02:45 Karolina Starnawska 0 Comments

W tym miesiącu przeczytałam już... osiem książek! Literatura faktu, poradniki, powieści. W kategorii "beletrystyka" wygrywa na razie Muza Jessie Burton.

To druga powieść brytyjskiej autorki. Pierwsza, Miniaturzystka, również skradła moje serce - i opowiedzianą historią, i językiem, jakim została opowiedziana. Burton uwodzi mnie przede wszystkim słowem. Opisem. Detalem. Tym, w jak subtelny i czuły sposób prezentuje przeżycia wewnętrzne swoich bohaterów.

Ten wpis nie ma być jednak recenzją ani jednej, ani drugiej powieści. Dziś chcę, za pomocą kilku cytatów, zwabić nauczycieli, by sięgnęli po tę powieść.

[A tak przy okazji, to regularnie na Instagramie publikuję zdjęcia i krótkie opinie na temat przeczytanych książek. W stories umieszczam nawet co ciekawsze cytaty! Zapraszam na @lekcje_polskiego.]

Bartolomé Esteban Murillo, Święta Rufina i święta Justa
https://en.wikipedia.org/wiki/Justa_and_Rufina#/media/File:Santas_Justa_y_Rufina,_por_Murillo.jpg

Jeszcze do niedawna w podstawie programowej do gimnazjum mieliśmy w obowiązkowych formach  wypowiedzi opis dzieła sztuki. W szkole podstawowej i średniej tej formy wypowiedzi brak, aczkolwiek sam opis jest,  pojawiają się też wymagania dotyczące interpretacji różnych tekstów kultury.

Wybrane przeze mnie fragmenty Muzy to opisy bądź interpretacje obrazów, które mogą zostać przez nauczycieli wykorzystane na lekcji. Jak dla mnie Jessie Burton - napiszę to raz jeszcze - jest mistrzynią opisów! Warto przy tym zwrócić uwagę, że występujące w powieści obrazy... nie istnieją. Są, podobnie jak wszyscy bohaterowie, utkane wyłącznie ze słów, wydobyte z wyobraźni pisarki. Aż prosi się, by lekturę takiego opisu połączyć z tworzeniem na lekcji obrazu, np. w technice kolażu (wycinanka z gazet) lub też poglądowej notatki graficznej. 


Bohaterkami dwóch obrazów występujących w powieści są święta Rufina i święta Justa. Jak mówi jeden z bohaterów Muzy "Temat ten podjęła również czwórka wielkich hiszpańskich malarzy: Velázquez, Zurbarán, Murillo i Goya – każdy z nich malował słynne siostry" (s. 258).

W tym wpisie pozwolę sobie zacytować: opisy obrazów, opisy przeżyć wewnętrznych związane z obrazami oraz jedną naukową analizę obrazu. Zauważmy, jak samo PATRZENIE na obraz wiąże się ze wzbudzaniem u widza UCZUĆ oraz pobudzaniem go do INTERPRETACJI, choćby wstępnej, choćby jednozdaniowej...

Czy znajdzie się tu śmiałek, który namalowałby Kobiety w pszenicznym łanie czyli Świętą Justę w studni?

Zapraszam go galerii!


Święta Justa w studni


Obraz, który ukończyła Oliwia, stał oparty o ścianę. Szczyciła się nim nawet bardziej niż Sadem, bo czuła, że jeszcze mocniej przybliża się w nim ku doskonałości. Nowe dzieło było kompozycją surrealistyczną, barwną, na pozór pozbawioną spójności. Był to dyptyk – święta Justa przed aresztowaniem i po nim, ukazana na tle ciemnego nieba w kolorze indygo oraz jaśniejącego blaskiem pola. Oliwia zdecydowała, że nada mu tytuł Święta Justa w studni.

Lewa połowa obrazu była wykonana niezwykle kunsztownie i naprawdę wspaniała. Oliwia użyła zwykłych farb olejnych, ale eksperymentowała także z płatkami złota, które zalśniły pod światło, gdy uniosła malowidło. Zawsze uważała, że płatki złota są jak sen alchemika – zawierają promień słońca. Był to kolor królowych, mędrców i świetlistych pól w pełni lata. Złoto przywodziło jej na myśl rosyjskie ikony prawosławne, których jako mała dziewczynka zawsze chciała dotknąć, kiedy ojciec zabierał ją z wizytą do Kunsthistorisches Museum.

W środku urodzajnego pola po lewej stronie obrazu stała kobieta o włosach koloru pszenicy. Dźwigała ciężki garniec z namalowanymi jeleniami i królikami, i podobizną Wenus usytuowaną pośrodku. Zarówno kobieta, jak i bogini miały dumny wyraz twarzy i zwracały się ku widzowi.

Zboże po prawej stronie obrazu było obumarłe i liche. Kobieta pojawiała się znowu, ale teraz leżała skulona wewnątrz kręgu, który unosił się nad polem. Wnętrze koła miało perspektywę dośrodkową, co stwarzało wrażenie głębi. Kobieta zdawała się spoczywać na dnie studni. Włosy miała obcięte i matowe, wszędzie dookoła leżały skorupy roztrzaskanego garnca, których nikt nie byłby w stanie złożyć na powrót w całość. Wokół cembrowiny studni stały jelenie oraz króliki naturalnej wielkości i zaglądały do środka, jakby właśnie zstąpiły z potłuczonego naczynia na ziemię. Po Wenus nie został żaden ślad.


Rufina i lew - opis, pierwsze wrażenie, interpretacja


Nie był duży i nie miał ramy. Przedstawiona na nim scena była prosta, ale jednocześnie niosła pewne trudne do odczytania treści: po jednej stronie umieszczono postać dziewczyny, trzymającej w rękach odciętą głowę innej młodej kobiety, a po przeciwnej stronie namalowany był lew, który przysiadł na tylnych łapach, ale nie szykował się do skoku. Obraz roztaczał aurę baśniowości. 
Pomimo że pomarańczowe światło latarni lekko zafałszowywało kolorystykę obrazu, dolna część tła nasuwała mi skojarzenia z renesansowym portretem dworskim: mozaika pól we wszystkich możliwych odcieniach żółci i zieleni oraz coś, co wyglądało jak mały, biały zamek. Niebo widoczne powyżej było ciemniejsze i stylistycznie nieco odbiegało od reszty tła. Sine indygo użyte do jego namalowania przywoływało atmosferę koszmaru. Obraz oddziaływał silnymi kontrastami – młode kobiety w konfrontacji z lwem, w obliczu zagrożenia. Ale poza piękną paletą kolorystyczną malowidło emanowało jakąś trudną do określenia słodyczą i delikatnością – czymś nieuchwytnym, co nadawało mu niezwykły powab. 


Rufina i lew - pierwsze wrażenie

Obraz miał takie same rozmiary jak Kobiety w pszenicznym łanie. A jednak sprawiał wrażenie większego. Izaak stał przed nim w pokoiku na poddaszu i nie mógł się nadziwić jego zmysłowości i sile. Chociaż malowidło było jeszcze ciągle niegotowe, lew wydawał się zauroczony widokiem dwugłowej Rufiny.
Dzieło zapierało dech w piersiach, było złowróżbne, rewolucyjne.
– Czy to ty? – Wskazał na odciętą od korpusu głowę. – I czy to Tere cię trzyma?
– Dwa razy tak – odparła Oliwia. – Ale to ma być ta sama osoba. Zatytułowałam go Rufina i lew. To jest Rufina przed pojmaniem i po pojmaniu przez władze.
Izaak wpatrywał się w obraz, w orgię kolorów i złoceń, w zadziwiająco beznamiętne spojrzenie Rufiny niosącej swoją głowę, w lwa zastygłego w oczekiwaniu.
– Podoba ci się? – spytała.
– Jest wspaniały.


Rufina i lew - interpretacja, przeżycia wewnętrzne 


Kiedy Reede mówił o tym, że malarska wizja Roblesa jest medytacją na temat przeciwności losu, goście zgromadzeni na wystawie przypuszczali zapewne, że ma na myśli wojnę, dyktaturę i przemoc na polu walki – doświadczenia, które stały się udziałem wielu z nich i które na zawsze odcisnęły na nich swoje piętno. Ale ja przypomniałam sobie słowa Quick: „To dzieło i jego przesłanie oddziałują na nas z ogromną siłą. Mam nieodparte wrażenie, że ten obraz kryje w sobie dodatkowe treści, do których nie mamy dostępu. Nie możemy się do nich dostać, wiemy tylko, że tam są”.

Malowidło Rufina i lew poruszyło mnie tamtego wieczoru w sposób transcendentalny. Gdy na nie patrzyłam, zrozumiałam, czym jest niemożność poznania, uzmysłowiłam sobie, że być może nigdy nie odkryję prawdy i że na tym polega przecież tajemnica sztuki. Niewykluczone, że nie byłam w takim odbiorze osamotniona. Gdy Reede skończył mówić, zauważyłam, jak obecni na wystawie – nawet dwójka starych bufonów w marynarkach klubowych – zaczęli spoglądać na Rufinę... z nieco większym respektem.

0 komentarze:

"Unde malum?" albo ludzie lubią złe wiadomości

03:37 Karolina Starnawska 0 Comments

Obudziłam się wczoraj o 4:10 i do 5:00 nie mogłam spać. Niby to normalne, bo przecież jestem w ciąży. To się zdarza. Często. Nie śpię, bo dziecko nie śpi i urządza sobie tańce na moich żebrach. Nie śpię, bo dziecko jest głodne (tak to sobie tłumaczę), więc muszę wstać i coś przegryźć, wypić.



Nie rozumiem



Wczoraj jednak nie spałam, bo myślałam. Unde malum? Skąd zło? - tłukło mi się po głowie. Wirowały mi w myślach różne odpowiedzi. W końcu jestem po studiach humanistycznych (filologia polska, pięć semestrów kulturoznawstwa, w trakcie podyplomówka z filozofii i etyki, za mną pociąg przeczytanych książek i kilometry długopisów wypisanych podczas robienia notatek; doktorat), więc te odpowiedzi przybierały zwykle postać cudzych myśli. Niektóre z nich mogę nawet uznać za bardzo mi bliskie, ale dalej, dalej tak zwyczajnie i po ludzku - ja tego po prostu nie rozumiem.

Kwestia decyzji


Każdy akt przemocy jest dla mnie jak wyrwa w porządku rzeczy. Nie rozumiem, dlaczego ludzie, mogąc wybrać dobro, wybierają zło. A jeśli już wybiorą to zło - nawet takie małe, codzienne, jak bycie dla kogoś niemiłym, złośliwym, zmierzłym - dlaczego nie zreflektują się, nie przeproszą, nie zaświeci im się w głowie komiksowy dymek z napisem "Ojoj, coś poszło nie tak, następnym razem postaram się bardziej, ugryzę się w język, wezmę dwa głębokie wdechy, obiecuję poprawę...". 

Bywam niemiła, złośliwa i zmierzła, ale nie zdarzyło się jeszcze tak, by negatywne uczucia wprawiły MNIE w dobry nastrój na dłużej niż pół minuty. A dla tych trzydziestu sekund ponurej satysfakcji naprawdę nie warto. I powinna być to nasza, dorosłych, dojrzałych emocjonalnie, świadoma decyzja - nie warto. 

Czyny


Ale my tu nie o uczuciach, lecz o czynach. Choć od uczuć się zaczynają te czyny. Od tego ziarenka piasku, co wpada do buta, a potem - o dziwo - nie zamienia się w perłę, a w odcisk. I ten odcisk ciśnie. Napiera. W końcu cały człowiek staje się odciskiem. I ciśnie z tym w stronę drugiego człowieka. Judzi, zohydza, ze czci odziera, rani, bije, zabija. 


Czy poezja nas uratuje? 


Po niedzielnych wydarzeniach z Gdańsku, po brutalnym napadzie, morderstwie, zbrodni dokonanej przez jednego człowieka na drugim człowieku, wielu nauczycieli na grupach na Facebooku pytało o materiały na lekcje. Materiały o nienawiści, mowie nienawiści, o złu. Czuliście potrzebę, by porozmawiać o tym z Waszymi uczniami. Gdybym chodziła teraz do pracy, zapewne zrobiłabym to samo. Może sięgnęłabym do piosenki Dziwny jest ten świat Czesława Niemena (bo trzeba "Nienawiść zniszczyć w sobie"), może Tolerancja Stanisława Soyki ("życie nie po to, by bezczynnie stać") lub do nagrania Mojej i twojej nadziei  z 1997, może do bijącej rekordy cytowania Nienawiści Wisławy Szymborskiej, może do Modlitwy o wschodzie słońca. Kusząca wydawałaby mi się lektura Unde malum? Tadeusza Różewicza i Czesława Miłosza.

Ponieważ obecnie nie uczę, moje działanie ograniczyło się do wstawienia na Instagram i Facebook jednego z ważniejszych dla mnie tekstów, mówiących o postawie etycznej człowieka. To Modlitwa końca mojego wieku Adama Ziemianina. Piosenkę do wiersza wykonuje zespół Stare Dobre Małżeństwo.

Mój post dotarł do 5359 osób, wywołał 44 reakcje i miał 22 udostępniania. Jak na mój fanpage, to bardzo dużo. 

Nie piszę jednak tego, by się pochwalić. Na tym i kolejnym przykładzie chcę Wam coś pokazać.


Wybieramy złe

Naprawdę mnie to przygnębiło. Wczoraj na Facebooku zapytałam Skąd zło? Tak wyglądają statystyki posta.
Potem, chcąc ujrzeć światełko w tunelu, zadałam pytanie o dobro. Statystyki na dziś wyglądają tak, przy czym dwa komentarze nie odnoszą się do pytania z tego posta, a do pierwszego - o zło... :(
Czy chętniej udostępniamy i komentujemy złe wiadomości? Łatwiej odpowiedzieć na pytanie o źródło zła niż o to, jak być dobrym? Serio?
Na drugie pytanie uzyskałam mimo wszystko dwie odpowiedzi - na Instagramie:
  1. Żyć po swojemu i dać innym żyć jak chcą. Ponadto pomagać w miarę swoich możliwości.
  2. Po prostu.
Dziękuję, dziewczyny za te odpowiedzi! Jest jednak jakieś światełko w tunelu... :)

Lekcje w tym tygodniu

Niektóre działania nauczycieli lub propozycje dla nauczycieli, które znalazłam na obserwowanych stronach:







0 komentarze:

Spotkanie autorskie - to się może udać!

10:56 Karolina Starnawska 0 Comments

W czasach, kiedy jeszcze uczyłam w szkole... Czyli w ubiegłym roku szkolnym ;), mimo wielu spraw na głowie oraz przeciwności losu (czytaj - rozkręcającej się tzw. reformie edukacji) starałam się przykładać do swojej pracy jak najlepiej. Jak zwykle zresztą... Dziś chcę napisać kilka słów o dość nietypowej lekcji, która stanowiła zwieńczenie krótkiego, acz intensywnego cyklu poświęconego powieści Best Seler i zagadka znikających warzyw Mikołaja Marceli.

Autor, polonistka i gwiazdy z klasy IV. Jak widać, ręce poszły w górę, uczniowie chętnie zadawali pytania.



Lekcja 4.
Temat: Spotkanie autorskie



Cóż, Słowackiego, Mickiewicza czy Sienkiewicza na spotkanie autorskie nie zaprosimy, chyba że zrobimy taką lekcję, podczas której uczniowie wcielają się w role tych i innych autorów, którzy pożegnali się już z naszym łez padołem.

Mikołaja Marcelę na spotkanie autorskie udało się zaprosić bo, po pierwsze, żyje i ma się dobrze :), po drugie - nie miał daleko do naszej szkoły, po trzecie - znamy się z mojej pierwszej pracy, czyli z Uniwersytetu Śląskiego. 


Myślę jednak, że nawet jeśli nie znacie osobiście autora/autorki powieści, którą w całości lub fragmentach omawiacie, a spełnione są warunki 1. i 2., można spróbować zaprosić twórcę na lekcję. Wielu z pisarzy i wiele pisarek ma konta na Facebooku i Instagramie, strony www z adresem kontaktowym, można spróbować też szukać kontaktu przez wydawnictwo. Jeśli spotkanie twarzą w twarz jest niemożliwe, warto zapytać się o możliwość kontaktu on-line.

Jak przygotować się do spotkania?


Tutaj mamy dość duże pole manewru, ale podstawy są proste:

  • zapoznać się z twórczością autora - jeśli to możliwe w całości lub we fragmentach; ja z całą klasą omówiłam fragmenty powieści, ale kilkoro uczniów przed spotkaniem przeczytało całość. Brawo dla nich! I dla mnie, za skuteczne zachęcanie do lektury!
  • przygotować - nawet wstępną - listę pytań. Warto przy tym zaznaczyć, że na spotkaniu autorskim nie wypada zadawać pytań osobistych, że skupiamy się na twórczości i ewentualnie na tym, co autor sam na temat życia prywatnego mówi za pomocą swoich kanałów komunikacji, w wywiadach itp.
  • powtórzyć zasady dobrego zachowania się;
  • przedstawić uczniom lub opracować z nimi plan spotkania, np. 
  1. Powitanie i przedstawienie autora.
  2. Dyskusja prowadzący-autor.
  3. Pytania z sali. 
  4. Czytanie przez autora fragmentów powieści.
  5. Przerwa.
  6. Dalszy ciąg pytań.
  7. Autografy, dedykacje, pamiątkowe zdjęcia.
  8. Podziękowanie autorowi i pożegnanie z nim
  • jeśli spotkanie mają prowadzić uczniowie - przygotować ich do tego zadania, stworzyć i przećwiczyć z nimi plan, pozwolić spisać sobie kwestie... Na naszym kameralnym spotkaniu ja byłam prowadzącą, ale... 

O "ale..." poczytacie na końcu, dobrze? :)

Nasze spotkanie trwało półtorej lekcji. Uczniowie mieli naprawdę sporo pytań i to głównie dzięki nim całość była bardzo dynamiczna. Dodam, że po serii pytań z sali przeczytałam jeszcze - jak zapowiedziałam uczniom - napisane przez nich, a wybrane przeze mnie przygody przypraw. Autor niedawno na Facebooku przyznał, że najbardziej zapadła mu w pamięć ta o liściu laurowym. 

Kolejka po autografy. Kto nie miał powieści poprosił o wpis do zeszytu!

Autor powieści podziwia ilustracje do swojej książki :)

Co autor napisał o spotkaniu z uczniami Społecznej w Bytomiu? Poczytajcie sami!

A teraz wróćmy do wspomnianego wyżej "ale..."
Od tego roku szkolnego mój kolega z pracy prowadzi kółko dziennikarskie, którego członkami są głównie uczniowie klasy V (czyli ubiegłorocznej IV). Kolega, mający doświadczenie dziennikarskie, a nawet jedną poważną książkę na koncie (tutaj możecie zapoznać się z moją recenzją), kilka tygodni temu przygotowywał uczniów do poprowadzenia spotkania z Nataszą Dereń-Halczok, autorką dwóch części Przygód wielkiego różowego Hipcia. Pani Natasza gościła już w naszej szkole na spotkaniu autorskim przy okazji premiery części pierwszej powieści. Spotkanie poprowadzili wtedy uczniowie klasy... Chyba również V...  

Z tegorocznego spotkania mamy zapis wideo! Zobaczcie, jak profesjonalnie młodzi dziennikarze przygotowali się do swoich ról i jakie ciekawe pytania padały z sali. 
Wam życzę miłego oglądania, a koledze gratuluję przygotowania uczniów do tego poważnego zadania!

0 komentarze:

"Proszę pani, kiedy będzie quiz z lektury?", pytali uczniowie

07:30 Karolina Starnawska 0 Comments

Quiz z lekcji dotyczących powieści Mikołaja Marceli. Na specjalne życzenie uczniów! Serio! 
Mój stosunek do kartkówek i sprawdzianów swego czasu prezentowałam w trzech wpisach:

Polecam ich lekturę, bo od czasu publikacji wpisów (listopad-grudzień 2016) moje zdanie w kwestii tych form sprawdzania wiedzy uczniów na poziomach, na których uczyłam - SP i gimnazjum - nie zmieniło się.

W roku szkolnym 2017/2018 postanowiłam pójść o krok dalej i w klasie IV zrezygnować z długich sprawdzianów po omówieniu lektury. Ba! Nawet z krótkich kartkówek. Mając do dyspozycji proste narzędzia TIK zdecydowałam się po omówieniu każdej lektury na przeprowadzenie quizu interaktywnego na platformie Quizizz.


Zaznaczam, że quizy nie były na ocenę, tylko na punkty dodatkowe. W mojej szkole od ubiegłego roku szkolnego obowiązuje system punktowy od klasy IV. Wcześniej obejmował  tylko gimnazjum. 

Punkty dodatkowe, przyznawane w zależności od procentu poprawnych odpowiedzi - ale tych poprawnych musiało być więcej niż 50% - bardzo motywowały uczniów. Jak bardzo? Na tyle, że zadawali pytanie, będące tytułem tego posta. A ostatni quiz - z Best Selera i zagadki znikających warzyw - zrobiłam specjalnie na ich życzenie.

W roku 2017/2018 w klasie IV przeprowadziłam quizy z:
  • Akademii pana Kleksa
  • Harry'ego Pottera i kamienia filozoficznego
  • omówionych szczegółowo na lekcji opowiadań z tomu Mikołajek: Palę cygaro, Ludeczka, Reks, Futbol
  • Tomka w krainie kangurów
  • Best Selera i zagadki znikających warzyw - dla uczniów, którzy przeczytali powieść w całości. Na ich specjalne życzenie
Tutaj link do całej kolekcji moich ubiegłorocznych quizów: Lektury IV SP 2017/2018.

Dlaczego wybrałam Quizizz?


1. Jeden uczeń - jeden komputer
Nawet kiedy dzieliłam klasę na dwa zespoły, bo akurat wolna była tylko jedna pracownia komputerowa (mamy w szkole dwie połączone ze sobą), to w ciągu jednej lekcji wszyscy uczniowie mogli ukończyć quiz.

2. Smartfon niepotrzebny
Bardzo lubię Kahoot, ale akurat w klasie IV uczniowie mieli zakaz przynoszenia telefonów do szkoły. I dobrze, bo przerwy spędzaliby, grając w gry sieciowe...

3. Internet nie przerywa, a jeśli już, to wszystkim
Kiedy w starszych klasach robiłam quiz w Kahoot, musiałam liczyć się z tym, że kogoś "wyrzuci z gry" z powodu błędu w połączeniu internetowym. Jak wtedy dać takiemu uczniowi dodatkowe punkty za wynik quizu?

4. Możliwość wcześniejszego przygotowania komputerów, sprawdzenia połączenia itp.
Wystarczyło kilka minut przerwy lub wcześniejsze przyjście do szkoły, by włączyć komputery, przeglądarkę oraz załadować stronę z quizem. Uczniowie mogli wejść już "na gotowe", wpisać kod gry i... rozwiązywać!

5. Import pytań
Quizizz ma tę pomocną nauczycielowi funkcję, że pozwala na import do swojego quizu pytań z już istniejących publicznych quizów. W ten sposób praca nad kolejnymi pytaniami i odpowiedziami nie zajmowała mi wiele czasu. Oczywiście pytania selekcjonowałam, modyfikowałam i... sprawdzałam, bo niekiedy zdarzały się tam błędy różnego typu (może quizu układali uczniowie?).


Trudności?


Owszem, były. W przypadku podziału uczniów na dwie grupy, musiałam BARDZO pilnować, by grupa 2. nie podglądała pytań... Raz (chyba) zdarzyło mi się nie dopuścić podglądacza do rozwiązywania quizu...

Nie mam dostępu do pracowni komputerowej! Co robić?


Robić swoje oczywiście! Zawsze można po prostu wydrukować pytania i powielić je. Quizizz umożliwia eksport pytań do formatu PDF - otrzymujemy gotowiec, nie musimy mozolnie wklepywać pytań w Wordzie czy innym edytorze tekstu.

Można też poszukać alternatywnych sposobów na nagrodzenie uczniów za przeczytanie lektury i uwagę podczas jej omawiania. Zachęcam do szukania pomysłów na nauczycielskich blogach i grupach oraz w... swojej głowie :)

0 komentarze:

Dobrze przyprawiona lekcja z recyklingu. Trzecie spotkanie z "Best Selerem" Mikołaja Marceli

06:58 Karolina Starnawska 0 Comments

To nie jest reklama przypraw wbrew pozorom :)
Jestem członkinią wielu zamkniętych grup zrzeszających polonistów na Facebooku. Co jakiś czas - zwłaszcza teraz, kiedy jestem na zwolnieniu lekarskim, a w zupełnie już nieodległej perspektywie mam urlop macierzyński - podziwiam coraz to nowe kreatywne rozwiązania, chwyty metodyczne, które pomagają uczniom opanować materiał zawarty w podstawie programowej.

Sama w tej chwili nie mogę się pochwalić tegorocznymi ciekawymi lekcjami, ale mam jeszcze w zanadrzu kilka niepublikowanych tutaj pomysłów z roku szkolnego 2017/2018 i poprzednich :)

Na blogowym sumieniu ciążą mi jeszcze trzy lekcje z naszego "bestselerowego" cyklu, czyli tego poświęconego omawianiu fragmentów powieści Best Seler i zagadka znikających warzyw Mikołaja Marceli.

Uwaga! Jak niedawno zdradził sam autor - w 2019 będzie kontynuacja! Już się nie mogę doczekać. Zarówno lektury, jak i wymyślania, co by tu z nią na lekcjach polskiego zrobić... :D




Przejdźmy jednak do rzeczy.

Lekcja 3.

Lekcje 1. i 2. dostępne są tutaj: etykieta "Best Seler"

Temat: Niezwykłe przygody przypraw. Piszemy opowiadania.

Pomysł na tę lekcję podsunęło samo życie oraz lektura książki oczywiście. Początkowo chciałam zrobić ćwiczenia w pisaniu krótkich, na miarę kl. IV, opowiadań związanych ze wspomnianymi w książce Owocowicami. Traf jednak chciał, że jakiś czas przed planowaną lekcją robiłam porządki w domowym zestawie przypraw, przesypując je z saszetek do słoiczków.
Uzbierałam dużo saszetek, wśród których znalazły się te po:
  • papryce ostrej,
  • liściu laurowym, 
  • kminku,
  • pieprzu czarnym,
  • curry,
  • majeranku
  • imbirze,
  • kurkumie,
  • zielu angielskim.
Patrząc na te puste opakowania, zastanawiałam się, czy nie dałoby się ich jakoś wykorzystać na lekcji... Który jeszcze polonista tak ma, że wszędzie widzi możliwości zaprojektowania kreatywnej lekcji?

Dość szybko wymyśliłam, co z nimi zrobić. Wszak warzywa z Best Selera mogłyby przyjaźnić się nie tylko z owocami, ale także z przyprawami! Puste saszetki zamiast w koszu na śmieci wylądowały w rzeczach do zabrania do szkoły.

Przebieg lekcji


Czas trwania - jedna jednostka. W klasach o wolniejszym tempie pracy lub w pierwszym semestrze klasy IV zarezerwowałabym dwie. 

1. Przypomnieliśmy szybko treść przeczytanych fragmentów "Best Selera" oraz cechy powieści detektywistycznej, o których była mowa na poprzedniej lekcji.

2. Zapytałam, jak uczniowie nazwaliby miasto, w którym rozgrywa się akcja powieści, gdyby jej bohaterami były a) owoce b) przyprawy. To było takie słowotwórcze ćwiczenie na rozgrzewkę.

3. Zapowiedziałam, że dziś mam dla nich kreatywne zadanie. Pobawią się w pisarzy, którzy będą tworzyć krótkie opowiadania. Bohaterami tych opowiadań będą... przyprawy. 

Najciekawsze opowiadania miały zostać przeze mnie przeczytane podczas planowanego spotkania autorskiego z Mikołajem Marcelą. 

4. Uczniowie ustawili się w kolejce i każdy z nich wylosował opakowanie po przyprawie. Niektóre oczywiście się dublowały.

Tutaj popełniłam logistyczny BŁĄD! Powinnam była punkt 4. i 5. zamienić miejscami, bo...

Uczniowie po wylosowaniu przypraw dopytywali się o nie. Nie wiedzieli, co to kminek, majeranek, curry, kurkuma... Chcieli wiedzieć, jak wygląda dana roślina, skąd pochodzi, do czego jest używana :). Tutaj pomocne okazały się same opakowania, na których odwrocie było zwykle kilka słów np. o pochodzeniu i zastosowaniu danej przyprawy. Wspomagaliśmy się też internetem. 

5. Przypomniałam najprostszy* schemat opowiadania, kolejny raz mówiąc o wstępie, rozwinięciu, zakończeniu oraz podziale na akapity. Podałam też przykładowe początki: Pewnego razu..., Pewnego dnia..., Był sobie raz... itd. Niektórzy uczniowie mimo to zaczęli od Dawno, dawno temu... lub Za górami, za lasami...

* Dlaczego "najprostszy"? 
Nie zapominajmy, że mamy tu do czynienia z klasą IV, która pisze swoje pierwsze małe formy narracyjne. Mają zwykle osiem-piętnaście zdań i dobrze, by były to zdania krótkie, bo w tych długich uczeń gubi i siebie, i interpunkcję, i sens. Wydawałoby się, że opowiadanie czegoś komuś jest naturalną formą wypowiedzi. Tak, mówionej - być może. Jednak kiedy przychodzi do zapisania historii, pojawiają się schody i rolą nauczyciela jest jakoś tego ucznia tymi schodami poprowadzić do krainy spójności i sensu.
Dodatkowo moi uczniowie zwykle piszą na lekcjach. Takie prace w młodszych klasach sprawdzam, ale ich nie oceniam, traktując jak brudnopis. Uczniowie otrzymują poprawioną przeze mnie wersję i tworzą - także na lekcji - czystopis do oceny. Marnowanie lekcji? Oj, nie. Takie rozwiązanie naprawdę procentuje w wyższych klasach! 

6. Uczniowie oddali się pracy twórczej i pod koniec lekcji oddali mi swoje utwory. Podaję przykłady trzech z nich.

Sprawdzanie tych prac nieraz wywołało uśmiech na mojej twarzy :)

Zachowałam pisownię i strukturę oryginalną.

Starożytny Kmin


      Dawno temu za lasami i wieloma krzakami żył starożytny Kminek. Na imie miał Dejwin. Pewnego dnia obok łąki na kturej rósł zatrzymał się na noc orszak z Faraonem.

       Wieczorem urządzono wielką ucztę. Faraon z powodu przejedzenia źle się poczuł i wyszedł na spacer.

     Spotkał tam Kminka który dał mu kilka swych owoców. Owoce te pomogły Faraonowi na trawienie.

     Tym sposobem kminek z łąki trafił do pałacu.


Pan Kurkuma i wyprawa do Chin


      Dawno dawno temu żył farmer o imieniu Janusz. Miał on wielki sad Kurkumy. Raz gdy sprawdzał jak rośnie jego Kurkuma to zobaczył coś dziwnego. Jeden z kurkumów wyszedł z ziemi i uciekł.

On umiał mówić i postanowił uciec do Chin. Otusz teraz jest w Japonii.

Udało mu się wskoczyć do pociągu który jechał do Chin. Tam zjadł sushi i zamieszkał w Chinach. 


Żartowniś


     Pewnego dnia na wspaniałym dużym ogrodzie, rosły sobie warzywa. Między innymi rósł tam Imbir. Imbir był wielkim żartownisiem, i lubił straszyć inne warzywa. Raz Imbir udał się (pod ziemię) do marchewki, i gdy wyskoczył obok, marchewka tak piszczała, że wygoniła wszystkie warzywa z ogrodu, a potem też uciekła.

     Właściciele byli bardzo zmartwieni, bo bardzo lubili warzywa, które rosły w ich ogrodzie, a teraz stali się hodowcami Imbiru.


Nauczycielski bonus, czyli punkty z podstawy programowej realizowane na lekcji
II. Kształcenie językowe
4. Ortografia i interpunkcja. 
Uczeń: 
1) pisze poprawnie pod względem ortograficznym oraz stosuje reguły pisowni.

III. Tworzenie wypowiedzi
1. Elementy retoryki. Uczeń:
3) tworzy logiczną, semantycznie pełną i uporządkowaną wypowiedź, stosując odpowiednią do danej formy gatunkowej kompozycję i układ graficzny; rozumie rolę akapitów w tworzeniu całości myślowej wypowiedzi;
5) zna zasady budowania akapitów;
2. Mówienie i pisanie. Uczeń:
1) tworzy spójne wypowiedzi w następujących formach gatunkowych: opowiadanie (twórcze).


0 komentarze: